Dorastałem w małym miasteczku o nazwie Auburn u podnóża gór Sierra Nevada. W niedziele wiernie uczęszczaliśmy do Pionierskiego Kościoła Metodystów, po drugiej stronie ulicy od Kaplicy Pogrzebowej Harry';ego Sanda. Moi ludzie pobrali się w tym kościele we wrześniu 1929 roku, co nie miało nic wspólnego z krachem giełdowym w następnym miesiącu. Oczywiście nie mogłem wtedy wiedzieć, że w tym kościele odbędzie się przyjęcie moich rodziców z okazji 50-lecia, a pięć lat później pogrzeb mojego taty. Wszystkie plemiona Shinna były metodystami od powrotu, w tym mój dziadek w Missouri, który był kaznodzieją jeżdżącym po torach, i jakiś praprapradziadek, który podobno pracował u boku Johna Wesleya w angielskim przebudzeniu 1700-tych.
13 Pechowe rzeczy, których nie powinieneś nigdy trzymać w domu & biuro Vastu Shastra, porady Feng Shui
Po drugiej stronie ulicy od naszego kościoła znajdował się inny kościół, który moi ludzie nazywali :świętym wałkiem: w rodzaju kościoła, z napisem na zewnątrz, który czytał:
Jezus zapisuje i leczy każdy wieczór o godzinie 19, oprócz poniedziałków
Dorastałem zastanawiając się, co Jezus zrobił w poniedziałkowe wieczory. Mój wujek Verge (który tak naprawdę nie był moim wujkiem, po prostu tak go nazywaliśmy, był sąsiadem, który mieszkał z nami w polu), w sobotnie wieczory kręcił kręgle i chociaż dobre dziecko metodystów nie zostanie uwięzione w środku kręgielnia w tamtych czasach, czasami wyobrażałam sobie, że Jezus krąży wzdłuż boku wuja Verge, ponieważ obaj najwyraźniej mieli poniedziałkowe wieczory.
Nasz kościół był szacownym kościołem w mieście w połowie lat 40. Miał witraże, dębowe ławy i mosiężny stojak na lampę z 7 świecami. Śpiewaliśmy wielkie stare hymny wiary ze zwykłego hymnu, któremu towarzyszyły organy piszczałkowe i chór w fioletowym szacie, i chociaż nie miałem pojęcia, jakie słowa, takie jak :tutaj podniosłem mojego Ebenezera:, serca, a nie twoje szaty :oznaczało, pomyślałem, dorośli. Później dowiedziałem się, że ogromna większość z nich była równie nieświadoma jak ja o ich znaczeniu.
Nasze organy fajkowe były duże i stare, obsługiwane przez żonę ministra, a moje drugie ulubione miejsce w całym kościele znajdowało się w pomieszczeniu z rurami, dostępnym tylko przez małe drzwi z tyłu chóru. Siedziałem w pokoju z rurami, podczas gdy ludzie chodzili na chór, wyobrażając sobie, że jestem dyrygentem potężnej orkiestry. Później, gdy miałam 12 lat, przebiegły przyjaciel pokazał mi, jak wyrzucić na chwilę tymczasowy instrument przez kombinację taśmy i bawełny. Naszym największym projektem było rzucenie 16-metrowej rury :D: (rura organowa, która wytwarza niski dźwięk :D:) na świąteczną kantatę w 1949 roku. Nasz chór wykonał Chór Alleluja i jest w kluczu D , więc niski poziom D jest podstawą, na której opiera się cała kompozycja. Czas był krytyczny. Musieliśmy połączyć między preludium narządów a początkiem kantaty. Okres ten szacowaliśmy na nie więcej niż trzy minuty, podczas gdy ks. Policzek proponował inwokację i witał gości. Tymczasem musieliśmy się czołgać z sali towarzyskiej, ślizgać się po schodach i za tylnym rzędem chóru, nie będąc zauważonym. Wyciągnęliśmy go jak w zegarku, przybywając do fajki w samą porę na inwokację. Bogaty, mój współpracownik w zbrodni, obsadził taśmę, a ja zajmowałam się bawełną. Niedługo skończyliśmy, niż gdy byliśmy otoczeni (i ogłuszeni) pierwszym akordem wielkiego Oratorium Oriona, gdy koncert się rozpoczął. Najwyraźniej nie zrobiliśmy czegoś dokładnie, ponieważ boisko nie było tak odległe, jak planowaliśmy; ledwie ostry, wystarczający, by drażnić przeszkolone ucho, ale nie na tyle, by zbytnio przeszkadzać ogółowi społeczeństwa. Z perspektywy czasu było to zapewne najlepsze, jakby boisko było za daleko, dyrektor chóru bez wątpienia zatrzymałby koncert i zbadał. W tym momencie kontynuował, marszcząc brwi od czasu do czasu na organistę, jakby mogła coś z tym zrobić. Później usłyszeliśmy komentarze w recepcji: :Mój, ten narząd brzmi już dawno!: I :Czy pan Dithers nie pracował nad tym latem?: I :Wiesz, to było dobre, z wyjątkiem basu Sekcja.:
Nasze zejście przebiegło równie gładko, jak nasze wejście, a zanim skończyła się modlitwa kończąca, bezpiecznie dotarliśmy do sali towarzyskiej, usuwając taśmę i bawełnę. To był jeden z naprawdę dumnych momentów w moim życiu i poważnie pomyślałem o tym, by zająć się włamaniem jako zawód. Żałuję tylko, że nie mogłem nikomu powiedzieć o moim triumfie bez zapłacenia ceny, której nie byłem gotów zapłacić.
Były inne czasy, wiele innych razy, kiedy sprawy nie układały się tak gładko. Kiedy miałem sześć lat grałem rolę Tiny Tim w świątecznym przedstawieniu w sali towarzyskiej i spadłem z krawędzi sceny zamiast mówić: :Niech Bóg błogosławi nas wszystkich!: Histeryczny śmiech nie pasuje do Dickens Christmas Carol.
Moim pierwszym ulubionym miejscem w kościele była dzwonnica, rozkosz każdego dziecka i lubiłem wspiąć się po krętych schodach i poczuć fakturę liny, która prowadziła do dzwonu. Czasami pan Ornsby, nasz kurator Szkoły Niedzielnej, pozwolił jednemu z nas zadzwonić w przerwie między szkołą niedzielną a kościołem, ku naszej radości. Pewnego Halloween później, przyjaciela (który wyrósł na szeryfa z powiatu Placer) i włamałem się do kościoła (nie myśleliśmy wtedy o tym, jak się :włamywać:, ponieważ był to :nasz kościół: i regularnie wchodziliśmy i wychodziliśmy przez tylne okno, o którym wiedzieliśmy) i dzwoniliśmy na około dwie minuty o północy. Dorastanie w kościele i poznawanie każdego centymetra okolicznych wzgórz było zaletą, kiedy przyjechała policja, a my już dawno nie było i kierowaliśmy się ulicą Nevada do domu, zanim dostali minister (który najwyraźniej przespał nasz mały koncert ) z łóżka w plebanii obok i kazał mu otworzyć kościół, aby zobaczyć, kto dzwoni dzwonkiem.